Nie ma już CBGB, nie istniejeTalking Heads. Pozostaje tylko pamięć cyrkulująca w Internecie.
Jeśli gargantuiczne trzewia Facebooka znikną, eksplodują niczym kolejna internetowa bańka, w mig ogołoceni zostaniemy z własnych historii, którymi ten twór utrzymujemy przy życiu, niestrudzenie reanimujemy.
Żywimy go własną kreacją, emocjami, rozmyślaniami, opowiastkami, zdjęciami i muzyką, mylnie uznając, że Facebook to Internet sam w sobie. Oddajemy mu za bezcen – w niepewną ajencję – własne relacje z ludźmi. Niepewny to akuszer i powiernik. O amberowym sercu.