Facebook to zło. Odstawiłem. Czuję się lepiej. Mam więcej czasu. Na przykład mniej się irytuję i świat wcale nie wali się na głowę. Subiektywne odczucia nie zaskakują, w ogóle z ustaleniami naukowców jest zbieżnych wiele podobnych relacji. Badacze od początku analizując oddziaływanie social media, odnoszą się do ich wpływu na emocje, zachowania, osobowość. Tropią dolegliwości i deficyty. Wśród odnotowanych symptomów pojawia się np. bezsenność. W skrajnych przypadkach mowa o próbach samobójczych. Mówi się także o zespole abstynenckim (substance withdrawal), który dotąd wiązano z chemicznymi specyfikami. Dobrze wiemy, że zażywanie narkotyków regulują kultura i obyczaje. Vide: picie wódki albo palenie różnych ziół. Facebook nie uzależnia w podobny destrukcyjny sposób. Ale nałogowy, w rozumieniu potocznym, użytkownik, który angażuje czas i emocje w relacje z tym medium,…
Telefon ma przewagę nad jednorękim bandytą, że ciągle go mamy przy sobie i klikamy w niego mimowolnie, bez opamiętania, w przekonaniu, że ten nawyk nie ma nic wspólnego z uzależnieniem hazardzisty i że to skupienie na ekranie nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji oraz skutków ubocznych. Jest bezkosztowe. Ach, gdyby właściciele kasyn pierwsi opatentowali to technologiczne rozwiązanie. Aplikuje sobie kilkutygodniowy smartfonowy detox, wprowadzam reżim i porządek.
Codzienne zakupy, muzyka płynąca z smartfona, sportowa i prozdrowotna aktywność, banalne nawyki, gorące polityczne kłótnie i spory światopoglądowe, drobne i ważne znajomości. Wszystko to ulega algorytmizacji, a proces ten jest na tyle niejasny w swoich pojedynczych przypadkach i powszechny zarazem, że domaga się bicia na alarm. Zadajmy sobie pytanie, jaką część naszej aktywności wynika ze stosowania aplikacji i narzędzi internetowych? Koronnym przykładem są aplikacje fitness lub serwisy social media, które porządkują nam treści/instrucje wedle algorytmicznym, niejasnych zasad, a do tego, jak np. Facebook, operują naszymi danymi i udostępniają je innym. Zamieszanie wywołane przez Cambrigde Analitica i opisywany przez media skandal to wierzchołek góry lodowej. Jestem świeżo po lekturze „Style Is an Algorithm”, traktujący o optymalizacji smaku. To kolejny przykład algorytmizacji kultury. Every platform, canvassed by…
Czytamy książki, aby dowiedzieć się, kim jesteśmy i kim możemy się stać – Ursula K. le Guin. Nieustająco polecam Scribd. Wg. mnie najlepszy serwis z angielskojęzycznymi publikacjami dostępnymi za miesięczną subskrypcję. Ostatnia decyzja serwisu czyni go jeszcze atrakcyjniejszym – wycofano miesięczne limity. Liczba książek i różnorodność tematyki robią wrażenie, zwłaszcza że chodzi o wiele pozycji niedostępnych w polskim tłumaczeniu. Pozostając przy języku angielskim – New York Times (dostępny online po korzystnej i na nasze warunki cenie. Swoją drogą, dlaczego tak sensownej wobec czytelnika polityki nie potrafią prowadzić rodzimi wydawcy?) zamieszcza materiał o agonii tekstu wypieranego przez obraz. Ziszcza się to, o czym mówiono od dawna, nie mając wówczas doprecyzowanego, że ów cios zadają algorytmy, sztuczna inteligencja, multimedia, głosowi personalni asystenci i podcasty. Now it’s often…
Myślę o pokazie mody zainspirowanej dystopijną estetyką. I nie potrzebuję to tego inspiracji filmami s-f lub zombie. Wystarczy smog. Maski, kaptury, kołnierze osłaniające twarz. Wątki eko, crypto, motywy militarne, trybalizm, techno i cyber – wszystko będzie się przeplatać i powszednieć. Kto wędruje o tej porze roku, po zmroku, przez peryferyjne osiedla, tam gdzie światło ulicznych lamp ledwo przebija się przez mgłę, szadź i kominowe wyziewy, może poczuć iście blade runnerowe klimaty. Wczoraj podczas wieczornego spaceru minąłem ludzi w maskach. Cali na czarno, od stóp do głów, wyglądali jak ninja. To byli biegacze. Smog spowija Wrocław i według informacji podawanych przez Dolnośląski Alarm Smogowy moje miasto jest dzisiaj na szczycie niechlubnego globalnego rankingu. Pozostać należy w domach, ale to oznacza rzecz właściwie niemożliwą – paraliż…
Coraz bardziej skłaniam się ku przekonaniu, że świat bez Facebooka byłby lepszy. Tyle sprzyja wzajemnemu komunikowaniu się, co w zasadniczym i globalnym wymiarze, skutecznie komunikację wykoślawia, oferując złudne poczucie posiadania kontaktu ze światem, gdy tymczasem jest to relacja via algorytm, deformujący tenże świat. Z wierzchu wszystko wygląda ładnie, ciekawie, a pod wygładzoną powłoką kryje się bestia pożerająca naszę uwagę, energię i czas. Facebook dba o monopolistyczną pozycję i z tego kursu nie zrezygnuje, bo kurs ten, dla firmy obecnej na giełdzie, jest gwarancją zysków. Zbliżamy się do sytuacji, kiedy opór wobec dominacji Facebooka w świecie social media będzie narastał i zyska wymiar instytucjonalny i legislacyjny. Warto obserwować poczynania amerykańskich polityków, zaniepokojonych machinacjami wokół serwisów social media podczas ostatnich prezydenckich wyborów. Dorzuciłbym także kwestię dezinformacji…