Idziesz do ulubionego lasu i nagle stajesz oszołomiony: oglądasz pobojowisko. Dziwisz się, choć nie powinieneś, bo wszystko rozegrało się planowo. To, że las zniknie, zapisano w dokumentach parę lat wcześniej. Policzono, ile się uda pozyskać drewna i kto na tym zarobi. Las to biznes. Europa nie jest wyjątkiem, choć tu urzędnicy i politycy szczególnie trąbią o zielonym ładzie, zrównoważonym rozwoju i trosce o bioróżnorodność. 75 procent lasów na Starym Kontynencie jest traktowanych po gospodarsku czyli ciętych, rąbanych, przetwarzanych, spalanych. 3/4 lasów to lasy młode, niedojrzałe. Takich przybywa – w miejsce zalesień starych; takie drzewa mają z kolei większą wartość ekonomiczną. Ledwie 23 procent europejskich lasów objętych jest ochroną. Statystycznie patrząc, Europa jest drzewnym potentatem. W 2015 roku pozyskano tu 550 mln metrów sześciennych drewna…
Nowe skwery, kieszonkowe parki, rabaty, trawniki, byliny, krzewy ozdobne. Tych ostatnich można sadzić tysiące, co i tak nie uspokoi wielu wrocławian przekonanych, że solidniej należy się troszczyć o to, co mamy – parki i lasy w obrębie lub sąsiedztwie miasta. Niektórzy zresztą biją na alarm. Widać wyraźnie, że coś się w ostatnich miesiącach zmieniło. Dokonała się zmiana w słowach, nastawieniu i oczekiwaniach. Może dlatego, że ludzie, radząc sobie z pandemicznym ograniczeniami, częściej chodzą na spacery do parków i lasów? Jest ich tam coraz więcej i widzą, że zielone enklawy – cięte i dewastowane – marnieją w oczach. Kontakt z przyrodą powinien cieszyć, a wywołuje smutek i zmusza do protestu. W sierpniu społecznicy z Maślic i Pilczyc, Kozanowa i Popowic, podnieśli larum w sprawie Lasu…